Znowu opuściłam się w pisaniu. Niby mam czas, ale jakoś nie mogę się zebrać żeby tutaj zajrzeć.
Uświadomiłam sobie, że jestem po porostu w czarnej dupie z przygotowaniem się do matury. Wzięłam pierwszy lepszy test z biologii i nie pamiętałam podstawowych rzeczy.
Większość mojego czasu pochłania mój chłopaka i głupoty niezwiązane z moją edukacją.
Wiem jedno, jak w tym roku się nie uda dostać na medycynę nie spocznę dopóki nie osiągnę mojego celu.
A teraz siedzę i oglądam serial, zamiast cokolwiek pomagać, ale i tak nie widzę sensu w robieniu czegokolwiek w tym domu, bo zawsze jest coś źle i nie tak jak ktoś sobie to wyobraził.
W Poniedziałek skończyłam terapie, nie była to akurat decyzja moja, musiałam zakończyć spotkania z psychologiem z powodu cięć godzinowych. Wiele się nauczyłam w ciągu tych kilku miesięcy, dużo dowiedziałam się o sobie, w miarę doszłam do tego dlaczego stało się tak a nie inaczej i jestem z tego zadowolona. Zastanawiam się czy nie kontynuować rozwiązywania tego z jakimś innym psychologiem ale jak na razie nie widzę sensu. Może tak miało być? Może los chce mnie rzucić na głęboką wodę i chce mi pokazać, że dam sobie radę ze wszystkim? Zobaczymy jak będzie. Jestem na tyle silna, że dam sobie radę. Otaczają mnie ludzie, na których pomoc zawsze mogę liczyć. oczywiście nie zawsze mogą mnie podnieść ale próbują, a liczy się wsparcie i świadomość, że gdzieś tam zawsze ktoś jest.
Oczywiście, korzystając z okazji, chciałam Wam życzyć zdrowych i wesołych świąt, bez kłótni i innych nieprzyjemności. Żeby Wasze marzenia spełniły się w tym nadchodzącym 2015. Ja będę za to trzymać bardzo mocno kciuki.