sobota, 31 maja 2014

And I ain’t need nothing else, no-one else but you and I

Znowu jestem chora. Znowu nie mam na nic siły. Znowu o Nim myślę. Znowu opuściłam dni w szkole (oj będzie kazanie). Mój nos jest tak czerwony jak u Rudolfa :P Siedzę pod kołdrą i oglądam filmy, czasami wezmę książkę do przeczytania, to się prześpię i dzień mi mija. Siostra ostatnio stwierdziła, widząc że jestem chora, że pewnie przez to że z nikim nie jestem. Według niej i moich znajomych ja nie umiem być sama, mimo tego że nie czuję jakiejś wyjątkowej sympatii do osób z którymi jestem w związku, muszę z kimś być. Wiem, to jest wodzenie kogoś za nos, ale uwierzcie potrafię do siebie zrazić ludzi tak łatwo jak ich przyciągnąć.
Ostatnio dostałam dodatkowej motywacji. Otóż wybieram się w początkiem lipca na koncert (co prawda nie wiem jak z zabiegiem, ale stwierdziłam, że nawet kule i nogo w gipsie/ortezie mnie nie powstrzyma). Wydarzenie na fb zostało utworzone więc dla lansu i fejmu (buhahah) trzeba było "dołączyć". Na drugi dzień On również "dołączył'. Tak mi motywacja dawno nie skoczyła. Akurat z Tym facetem to długa historia, może kiedyś ją opowiem. Jak na razie jeszcze się nie skończyła i jak na razie nie ma takiego zamiaru więc bądźmy dobrej myśli.
Waga powoli spada, to dobrze. Chciałabym już zacząć normalnie ćwiczyć, ale jak na razie zostaje mi basen i rower. Jak polepszy się z moim zdrowiem lecę na basen. Plan zakłada 3x w tygodniu przez dwa tygodnie, a potem codziennie. A rower? hmm w soboty a pod koniec czerwca co 2 dni? Zależy od pogody.



poniedziałek, 26 maja 2014

Dzisiaj bez piosenki

Brak lapka przez weekend-straszne przeżycie. Normalnie masakra. Potrzebne mu było czyszczenie. Instalacja systemu od nowa i takie tam. Teraz jest już dobrze.
Wyznaczyłam sobie cel. Pięć tygodni, pięć kilogramów. Czyli jakbym chudła 1 kg na tydzień, 5 lipca będę ważyła 50 kg.
Dzisiaj kumpela miała 18-nastkę, u mnie w szkole jest to równoznaczne z przyniesieniem torta do klasy. Biszkopt, truskawki i masa waniliowa (?) zjadłam bo to kumpela. Jeszcze jedna koleżanka miała urodziny więc to też był placek, ale ten akurat oddałam. Boże dzięki za problemy z żołądkiem (bujam się tak z nimi od dzieciństwa).
Miałam iść dzisiaj na basen, ale widzę, że zbiera się na burze. Jak do 19 nie będzie padać to idę, bo jak na razie nie mam ochoty, jest za wcześnie. Ja tak ogólnie to jestem takim nocnym człowiekiem, uwielbiam wszystko robić nocą, rozmowy nocne, spacery, imprezy, grill, nauka i takie tam. Dzień na szczęście nie był zmarnowany, bo wybrałam się z mamą na zakupy, więc trochę kcal spaliłam więc jest dobrze. A teraz siedzę i piję pyszną kawę z mlekiem (moje uzależnienie) którą zrobiła mi siostra (w ramach zakładu przez tydzień robi mi kawę, bo stwierdziła, że nie przejadę 36 km na rowerze). Ogólne to na ten basen miałam iść wczoraj, ale niestety z przegrzania spuchła mi twarz i miałam niewielkie problemy z uchem. Na szczęście dzisiaj jest już dobrze.
Tak na marginesie uwielbiam mieć czarne paznokcie :D

W szkole jak to w szkole, ogólnie nie jest źle chociaż wiem, że może być lepiej. Miałam się dzisiaj uczyć biologii, chemii, niemieckiego i może trochę matmy, ale jak znam siebie skończy się na pozaznaczanie ważniejszych fragmentów z biologii, z chemii może coś przeczytam o redoksach, z Niemca porobię zdjęcia jako ściągę a matmę odpuszczę całkowicie bo i tak nie mam się z czego uczyć (nie prowadzę zeszytu od jakiegoś grudnia)

A teraz szukam jakiegoś natchnienia, żeby nazwać jakoś ten post, ale jak na razie z marnym skutkiem, bo jak chyba zauważyłyście prawie zawsze jest to jakiś cytat z piosenki a jak na razie żadna nie przychodzi mi do głowy. Tak więc jak w tytule, dzisiaj bez piosenki.


Edit 20;40

Pogoda się naprawiła, więc byłam na basenie. Ojj uwielbiam.
A to zjadam po basenie ;)


czwartek, 22 maja 2014

Nie ma tu przypadków, jak masz określony jasno cel. Nadal mam marzenie, dla mnie to jak olimpijski szczyt,

Chcę zacząć wszystko od początku. To dobry czas na to bo tak czuję. Rozmyślanie level hard po prostu. W tamtym roku ten miesiąc był najpiękniejszy i chyba najlepszy jakie mi się przytrafiły. Myślałam, że maj w tym roku będzie pełen depresji i masakry, ale nie :D Po maratonie picia jaki sobie urządziłam ze znajomymi, po wagarach, po chorobie (trzeba się wyleczyć, bo jeszcze nie jest ok) po przypałach, po tych wszystkich miłostkach i miłościach chcę postawić nowy krok do przodu. Trzeba coś zrobić, bo czuję jakbym w miejscu stała, wszyscy działają a ja jak w klatce bez wyjścia. Tylko za bardzo nie wiem co mam zrobić, od czego zacząć. Ja wiem jaka jestem. Nie chcę się schować w cień, chcę błyszczeć



piątek, 2 maja 2014

Taka tam prywata

Na początek wszystkim maturzystom powodzenia i dzięki za wolne :P
Po drugie, żebyście się na majówce dobrze bawili :D

Spadłam ze schodów, mam zakwasy po treningu (ręce mam tak poobijane jak Ignaczak normalnie) , ledwo żyje, ledwo chodzę, ZERWAŁAM z Nim.

Od niedzieli już coś wisiało w powietrzu. Napisał mi że nie czuję już tego tak jak na początku, myślałam, że od razu powie 'to koniec' ale nie. Dałam mu czas na ogarnięcie się do środy (i tak byłam wtedy na imprezie, tam spadłam ze schodów) Nie odezwał się ani jednym słowem, Wczoraj postanowiliśmy wspólnie że to już nie ma sensu jak od nic nie czuje ja też mam dosyć tego czegoś i od wczoraj jestem sama.
Plusem jest jednak, że odnowiłam kontakt z R. ma wpaść w najbliższym czasie pogadać i takie tak, jestem przeszczęśliwa.
Wróciłam na stadion, od wieków tam nie byłam przez ten związek. Nie powiem, byłam zadowolona, że mam kogoś, ale jednak to nie było to. Nawet przyjaciółka mi powiedziała, że nie wróżyła nam szczęśliwego zakończenia, bo był dla mnie za spokojny. A mecz jak to mecz, oczywiście wygraliśmy. Cudowne uczucie.
Na piątek czeka mnie mnóstwo nauki z biologii bo sprawdzian, no ale trzeba i nie ma co narzekać.