sobota, 28 czerwca 2014

Psychopatka siedzi w Tobie, Spaczone myśli w głowie

Witam wakacje :D w końcu. W tym roku będą bardzo ciekawe (oczywiście sarkazm) bo co ciekawego może mnie spotkać jak moje dni będą wyglądać tak samo? Rower, basen, bieganie, siłownia i tak dalej. Trochę biologii i chemii, spotkania ze znajomymi, może kilka imprez, zobaczymy.
We wtorek dzwonili do mnie ze szpitala właściwie to z Centrum Zdrowia Psychicznego. Zaczęłam terapie. Co tydzień rozmowa z psychologiem. Mam nadzieję, że to jakoś mi pomoże w miarę zaakceptować siebie bo na pełen polubienie siebie jakoś nie liczę.
Moja kondycja jest coraz lepsza. 36 km już nie robi na mnie wrażenia. W końcu przepływam 100 m na basenie bez zadyszki (co dla mnie jest jaką abstrakcją bo kiedyś pływałam całą godzinę bez zatrzymywania się). No ale lepsze to niż nic.
Zaczął się zlot motocyklowy, jestem tak podekscytowana. Co prawda sama nie jeżdżę, jeszcze, bo ciągle zbieram kasę na motocykl i na prawko, ale jest to jedno z moich marzeń więc trzeba je spełnić :D Jak już jesteśmy w tym temacie, wczoraj w nocy odbyły się zawody FMX. Jedne z moich ulubionych zawodników wygrał więc byłam podwójnie szczęśliwa.

Zwycięzca z  Madrytu- Tom Peges ;)
Lekki problem z filmikiem z YT: http://www.youtube.com/watch?v=2lC16BrQYKI

poniedziałek, 23 czerwca 2014

When I met you in the summer

Nieoficjalnie zaczęłam dzisiaj wakacje :D Po co mam siedzieć w szkole i oglądać jakieś durne filmy, jak mogę się wyspać, ogarnąć i takie tam. W końcu będę mieć czas dla siebie.
Ustaliłam datę zabiegu. Dokładnie za 2 tygodnie ląduję na stole. Potem zobaczymy co mi powie. Już mam taką ochotę wyjść z domu i pobiegać, na ale niestety z tym kolanem jest to niemożliwe. Na całe moje szczęście mogę pływać i jeździć na rowerze i oczywiście spacery. Bez aktywności fizycznej chyba bym oszalała. Lato w pełni a ja dalej nie wyglądam tak jakbym chciała. Niestety jeszcze chwilę to potrwa, ale robię co mogę. Charakter mam, jestem uparta i mam swój cel i go osiągnę.
Byłam dzisiaj rano na spacerze i zawitałam do Babci na działkę. Co prawda nie za bardzo lubię tam przebywać, ale owoce sprawiły, że jakoś tam przetrwałam. Pozbierałam sobie maliny, porzeczkę, agrest i zamierzam zrobić z tego coś ciekawego i dobrego. Po południu lecę na basen, korzystam puki mogę.
Przydałby mi się jakiś plan na przyszłe miesiące. Ale to jeszcze nie teraz.

moje ulubione czerwone porzeczki ;)

niedziela, 15 czerwca 2014

Nad głowami przezroczyste flagi I ciągle dobra chemia między nami

Nie mogę narzekać. Wszystko układa się mniej więcej dobrze, oczywiście mogło by być lepiej, ale trzeba cieszyć się z tego co jest.
Byłam wczoraj na 18-nastce. Bawiłam się dobrze, żadnych strat, no nie licząc zalanych fajek :/ i zalanego telefonu ale działa więc jest ok. Tańczyłam na krześle, rozbierałam kolegę, łaziłam po parapecie na pierwszym piętrze, piłam i takie tam. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że wymiotowałam z powodu alkoholu. Albo się starzeje, albo, no właśnie ? Przynajmniej teraz kaca nie ma jako takiego. Na szczęście geny w tej kwestii odziedziczyłam po Tacie, więc nigdy nie zdarzy mi się ból głowy itp. Tylko masakryczna senność i będzie mnie suszyć ale cóż. Szkoda tylko, że po Mamie dostałam nietolerancję na alkohol, po pierwszym łyku robię się cała czerwona, ale makijaż sobie z tym świetnie radzi :D
Idę teraz spać. Dobranoc moje Słoneczka :*


niedziela, 8 czerwca 2014

Gettin' what I want, boy Why does that make you so mad?

Wczoraj były Jego urodziny. Ale się bałam składając życzenia. Czy to jest normalne? Jednak z nią jest. Ale to nie jest przeszkoda dla mnie, ja dostane w końcu to czego chcę, a chcę właśnie tego pana. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wiem jak się spotkamy znowu będzie tak jak dawniej bo to On naciska na spotkanie i w ogólne wysyła jakieś takie znaki które świadczą o tym, że jednak ja jestem gdzieś tam u Niego w głowie.Spaliłam pól paczki fajek. Kurwa, znowu zaczęłam, tyle tylko że z ruskich badziewi przerzuciłam się na Vogue'i mentolowe, są nawet dobre. Taaa, jasne że wiem że nie powinnam palić na ale cóż, takie życie.
Szykuje się zapierdol w szkole. Jutro 2 sprawdziany, we wtorek chemia do zaliczenia, środa-angielski z historią (oczywiście są to zaległe sprawdziany bo oczywiście Ania wagaruje) czwartek pełen luz, a w piątek nie idę. Właśnie wtedy okaże się co z moim jakże super kolanem. Mam nadzieję że weźmie i zrobi je już w poniedziałek, ciul że będę musiała się w szpitalu się pojawić w niedziele co równa się z nie piciem na 18-nastce u kumpeli, ale nie ma co robić sobie problemu na zapas.
Zaczęłam czytać n-ty raz ten sam blog, może on mnie popchnie jakoś do nauki, tak wiem pierdolnięta jestem, zamierzam uczyć się w wakacje, ale jak chce się coś osiągnąć trzeba się poświecić a ze ja mam zaległości w chuj to co zrobisz, nic nie zrobisz.
Jestem pogryziona cala przez komary. Owady mnie uwielbiają, szkoda ze jest to miłość jednostronna. No cóż znowu witamy rozdrapane nogi i jedną wielką ranę.
 
P.S. Przepraszam za te wulgaryzmy ale nie mam ochoty się dzisiaj wysilać na jakiekolwiek zdania bez nich.