środa, 29 stycznia 2014

"You can walk straight through hell with a smile"

Nigdy nie wiem jak zacząć post. Dziwne, bo kiedyś miałam problemy z wymyślaniem tytułów.
Zamówiłam przed momentem śliczne lity. Zakochana jestem w nich od pierwszego wejrzenia. Jak dobrze pójdzie to będą jeszcze w tym tygodniu. Muszę tylko pójść zrobić przelew.
Od rana latam po mieście. Byłam w końcu w studio ale było zamknięte, jak na złość. Ogólnie od rana wszyscy  mnie strasznie wkurzają, umówili się czy co? Już ledwo wytrzymuję, kurde przez nich pale. Normalnie nie potrzebuje fajek, ale jak ktoś mnie bardzo zdenerwuje to muszę. Wiem, że mi szkodzą, wiem że lepszym sposobem na odreagowanie było by pójście na basen co i tak zrobię no ale... Wybrałam się wczoraj z koleżanką na łyżwy. Ha! Nawet nie przywitałam się twarzą w twarz z lodem co było ogromnym sukcesem :D
Kurcze, na dworze zimno i śnieg a ja idę w taką pogodę na basen. Hmm czy to jest normalne czy ja mam coś z głową? hehe :D Ogólnie stwierdzam, że po basenie mam strasznie suchą skórę i włosy, których mam i tak mało bo wypadają mi strasznie. Biorę jakieś tam witaminy już od dłuższego czasu ale nic nie działają :/
Miałam się dzisiaj przejść jeszcze do swojego lekarza po skierowanie na jakąś rehabilitacje na kręgosłup bo już nie mogę a Olfen jak na złość przestał działać. Tak na marginesie to mam straszne jazdy z moim organizmem tu kolano, tam kręgosłup. Dobra już nie zanudzam ;)


sobota, 25 stycznia 2014

"You can fight without ever winning, but never ever, win without a fight."


Sobota. Piękna, cudowna sobota. Kawa, muzyka i ciepełko. Właśnie ciepełko. Na zewnątrz -17 i śnieg. No wiem "sorry, taki mamy klimat", ale to nie jest moja ulubiona pora roku. Nic mi się wtedy nie chcę, chodzę jak zombie i tylko narzekam (chciałabym w tym miejscu zaznaczyć, że ja jestem osobą mało narzekającą, robię to tylko w zimie albo jak jestem chora ;p ).
Ostatnie dni minęły bardzo fajnie. W środę basen, czwartek-lodowisko, wczoraj spacer, a dzisiaj pewnie też basen. Na łyżwach się potłukłam, kolana mam jak 5-latka po starciu z chodnikiem, ale jestem zadowolona. Nawet udało mi się pomiędzy to wszystko wepchnąć jeszcze biologie. Czyli nie jest do końca źle.
Tworzę listę rzeczy które chce zrobić przed śmiercią, jak skończę zamieszczę ją tutaj coby fajniej było ;)
W przyszłym tygodniu chyba ruszę tyłek i zawlokę go do studia tatuażu, żeby spytać czy wzór który wymyśliłam i mniej więcej zaprojektowałam da się wykonać i ile na to kasy trzeba. No niby nie jest to nic dużego, zwykłe dwa napisy połączone ze sobą znakiem nieskończoności, ale są to dwa zdania które mają dla mnie ogromne znaczenie. Tak w ogóle to ten tatuaż chodzi za mną już jakiś czas, dobre 2 lata, ale nigdy nie był to aż tak sprecyzowany wzór. Zostało wybrać czcionkę i oczywiście zapytać się czy można to zrobić.

 

 

poniedziałek, 20 stycznia 2014

"Już nie szłam tyłem, zapatrzona w przeszłość. Zdążałam ku przyszłości"

Wyjście na basen zakończyło się klęską :/ no niestety tak bywa. Za to mecz to był strzał w 10. Nie ważne, że zrobiłam przypał, spotkałam byłego który się przede mną popisywał ( WTF? . Było warto, piłka nożna to coś co lubię, ale ja ogólnie przepadam za sportem. 
Książek, w sensie podręczników, nie otwierałam, ale jeszcze mam troszeczkę czasu na to.
Stwierdzam, że nie powinno się mnie wysyłać na zakupy. Wczoraj wybierałam kubek 30min (słownie: pół godziny) bo nie było nic interesującego. A wyjście do galerii to jakaś totalna porażka, sklepów mnóstwo, ubrań też, no ale... "mi się tu nic nie podoba, wychodzimy".
Skończyłam nadrabianie "Chirurgów" i czekam na premierę 10. sezonu w telewizji.
W głośnikach właśnie leci Dżem a ja się uśmiecham do monitora, czy to nie dziwne?
Wczoraj dopadła mnie faza na rozmyślanie o życiu takie "Z egzystencjalizmem na Ty". Doszłam do wniosku, że przez ostatnie tygodnie nie byłam sobą, za mało uśmiechu i radości, wieczne narzekanie, rozpamiętywanie rzeczy, które się wydarzyły i takie tam podobne. Po wczorajszym stwierdziłam, że powinnam cieszyć się z małych rzeczy bo to one tworzą większe, i przestać patrzeć w tył bo to mi nic nie da, może mi jedynie zaszkodzić. Wspomnienia są dobre, ale nie można nimi żyć. Życie toczy się tu i teraz. Może trochę zawiało banałem, ale tak jest nic na to nie poradzę.

Ostatnio z tą książką spędzałam całe dnie. Bardzo ciekawa, przynajmniej dla mnie. A tytuł posta to właśnie cytat z niej, idealnie pasujący do wczorajszych rozmyślań.



sobota, 18 stycznia 2014

How's my heart supposed to beat without you

Nie ma nic przyjemniejszego od sobotniego południa. Siedzę sobie właśnie przed kompem i pisze, a z głośników lecą soundtracki z "Chirurgów". Powoli szykuję się do wyjścia na mecz. Troszeczkę mi się nie chce, ale pójdę. Oficjalnie zaczęłam ferie, ale tak na prawdę w szkole mnie nie było już od wtorku. Hmm jakby policzyć te dni w których byłam w szkole w styczniu wyszłoby może ze 3.
Wyciągnęłam w końcu z piwnicy hula-hop, ale już na starcie przeholowałam i boli mnie brzuch od kręcenia.
Mam zamiar pójść dzisiaj na basen, zobaczymy jak wyjdzie. Miałam strasznie długą przerwę w pływaniu spowodowaną różnymi zdarzeniami, ale wracam. Plan jest taki, żeby pływać 5 dni w tygodniu więc muszę popracować nad kondycją, która leży i krzyczy :/
Ostatnio mam strasznie dziwne sny, praktycznie w większości moich snów pojawia się jedna i ta sama osoba, teoretycznie powinnam być z tego zadowolona, ale nie wiem czy tak jest.
Moje plany na ferie są mało ciekawe, ale ja się z nich ciesze. Zamierzam obejrzeć "Chirurgów" w zasadzie to nadrobić te odcinki których nie widziałam, ogarnąć biologie z którą ostatnio nie za bardzo się dogadywałam, i ten basen.

czwartek, 16 stycznia 2014

No cześć

Hej. Czy to dobre słowa po tak długiej nieobecności? Nie wiem, ale wydaje mi się być dobre. Nie było mnie tu około 9 miesięcy. To bardzo długo, wiem o tym doskonale, ale przez ten czas dużo się wydarzyło. Ale może od początku. Man na imię Anka, na chwilę obecną jeszcze 17 lat. Nie wiem jak mnie zapamiętaliście i czy w ogóle zapamiętaliście, ale wydaje mi się, że trochę się zmieniłam i nie chodzi tylko o wygląd zewnętrzny ale o psychikę i charakter. Nie wiem jak te zmiany opisać, ale mam nadzieje że pisząc kolejne posty sami zobaczycie jakie zmiany zaszły. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak nagle zostawiłam to wszystko i odeszłam. Początkiem kwietnia jak jeszcze byłam tu obecna nic nie zapowiadało, że odejdę jednak splot różnych zdarzeń sprawił, że to zrobiłam. Nie była to do końca przemyślana decyzja i nawet nie potrafię stwierdzić czy była ona dobra. Postanowiłam wrócić bo zapisując swoje myśli łatwiej mi jest żyć. Wiem, że powroty bywają trudne, ale takie jest życie, nie zawsze układa się tak jakbyśmy tego chcieli Tak było też z moim życiem przez te 9 miesięcy. Może od początku. W kwietniu pojawiła się miłość do żużlu (sport :) ) a może ta sympatia była spowodowana pewnym wydarzeniem po meczu? Może opowiem o tym kiedyś bo to długa ale według mnie ciekawa historia. Potem potoczyło się jak się potoczyło. Bawiłam się dobrze, oczywiście też wpadałam w przedziwne i przeróżne kłopoty, bo w końcu to ja :) We wrześniu poznałam swojego chłopaka, ale był to związek na odległość. Prawie 2 miesiące. Rozpadło się, nawet nie rozpaczam bo okazało się, że gość miał jeszcze 2 inne dziewczyny, a poza tym wydaje mi się, że nawet go nie lubiłam. W październiku miałam półmetek. Na nim poznałam swojego następnego chłopaka, byłam z nim miesiąc, ale nie wyszło. No nic, życie toczy się dalej. Moje marzenia nie uległy zmianie, w dalszym ciągu chcę pójść na medycynę.
Tak więc witam ponownie i przepraszam za długą nieobecność, mam nadzieję, że wybaczycie.