czwartek, 29 stycznia 2015

Tysiąc wypitych razem kaw

Nabawiłam się choroby. Katar, gorączka i jakieś drobnoustroje tańczące w moim gardle. Jest ogólnie wesoło. Nie no, w sumie nie mam na co narzekać.Kurczę, koniec stycznia a ja ostatnio byłam tu miesiąc temu. Niestety nauka mnie nie pochłonęła i nie wypluje mnie w Maju, ale wzięłam się w garść i w końcu jakoś sensownie przygotowuje się do tej Matury.
Studniówkę miałam w sobotę, 24 Stycznia, mimo początku choroby bawiłam się świetnie, nawet moje nogi bolą mnie od tańca i co jest dosyć ciekawym zjawiskiem jak na mnie-nie wypiłam zbyt dużo (tak, niestety, na imprezach wlewam w siebie litry alkoholu,a tu choroba i leki przeciwbólowe na to nie pozwoliły), ale wbrew pozorom nie żałuję, że tak potoczyła się impreza ;)
Szykują mi się pracowite ferie. Siostra, która po zabiegu kolana (to jest chyba rodzinne) nie będzie mogła za dużo przy sobie zrobić. Trzeba będzie jej pomagać, ale Ona pomagała mi jak byłam w potrzebie wiec i ja nie mam żadnych oporów, żeby robić to samo dla niej. W końcu to moja Młoda :D Korepetycje poustawiane chyba w każdej możliwej konfiguracji.Konsultacje przedmaturalne w szkole. Nadrobienie lektur, których nie przeczytałam. Może w końcu powrót do jakiegoś sensownego sportu (na łyżwach nie mogę jeździć, ale basen i owszem). Spotkania ze znajomymi i Chłopakiem. Moje urodziny. Premiera "50 Twarzy Grey'a".